INTERIA.PL RADIO MUZYKA FAKTY PODRÓ¯E

Nocne �ycie. (Wed�ug Mirmi�a)


To by�o jak zach�y�ni�cie si� wielkim miastem. Jak ucieczka z domu do weso�ego miasteczka. Jak ocean… Gdyby bra� pod uwag� rado�� ludzk�.

M�j kot w wieku siedmiu miesi�cy wyruszy� ze mn� na wypraw� do pi�knego pensjonatu. Nie miau-am go jak zostawi�, wi�c postanowione - jedziemy razem.

Przepi�kny ogr�d, pachn�ce trawy, wiosenne rozkwitnienie, rozpylenie, roz�piewanie, owady brz�cz�ce jak orkiestra, ptaki zach�ystuj�ce si� sob� na drzewach… Bajka, a dla kocurka po prostu raj. Z pyszczkiem zdziwiono-radosnym pogna� w bujno�� traw, otar� si� o drzewa, brykn�� na ja�owce, wspi�� si� jak b�yskawica na �wierk, po czym, srebrna kulka energii, miga� to tu, to tam, bezszelestnie zamieraj�c co kilka sekund. Jaka rado��! Jakie zaufanie w pi�kno �wiata, po prostu - pe�nia szcz�cia.

Jak dziecko, wierz�ce, �e skoro ono tak kocha to wszystko, TO te� go kocha. Nic bardziej mylnego, o czym Mirmi� mia� okazj� szybko si� przekona�. A ja patrzy�am na przyspieszony kurs dorastania.

Na pocz�tek ten cudowny, puchaty, lataj�cy kszta�t… uk�si� Mirmi�a bole�nie. I odlecia�! Niemal w tym samym momencie pojawi� si� Straszliwy Jazgot, kt�ry br�zowym pyskiem z k�ami wyzywa� mojego kota u�ywaj�c brzydkich s��w. „Niech�e pani we�mie TEGO kota, m�j pies bardzo nie lubi kot�w!” Powiedzia�a w�a�cicielka Jazgotu. No, stan�li�my na drodze maj�cym prawo do spaceru.

Mirmi� mia� min� zdziwion�, ale przede wszystkim (co mnie ucieszy�o) zniesmaczon�. Ani my�la� si� ba�, czy kuli�. Jeszcze nie pozna� strachu. Nie wiedzia�, �e trzeba si� ba�, tylko ha�as go irytowa�. Obserwowa� charcz�cego psa, liza� miejsce uk�szenia przez b�ka i podziwia� przyrod�. Wtem zza rogu pensjonatu wypad�a ca�a sfora szczekaczy. I tu, na wszelki wypadek, Mirmi� czmychn�� na drzewo jak prawdziwy kot. (Jak na razie przyj�cie niewinnego zwierz�tka �wiat urz�dzi� przemi�o.)

Z drzewa zszed� sam, w my�l zasady „Jeszcze nie by�o udokumentowanego przypadku znalezienia kociego szkieletu na drzewie.”

A gdy zapad� zmrok, poszed� na swoje pierwsze, nocne polowanie. Widzia�am, jak wymyka si� mi�kko przez szpar� w oknie. Po�kn�a go ciemno��. Nie by�o go oko�o godziny, gdy wtem trzask! Wrzask! Miauk! �wist! Tubudum, tubudum, phhhhhhhhhhhhiiii!!! Wybiegam na werand� i co widz�: ma�y, dzielny Mirmi� nastroszony ,,na potwora”, z ogonem naje�onym jak kaktus stoi na przeciw trzy razy wi�kszego, czarnego kocura - zabijaki, ze szramami na �bie, ��tymi �lepiami, sycz�cego jak w��. Mierz� si� wzrokiem, ani drgn�. Tu moje nerwy pu�ci�y i przegoni�am (z trudem) bydlaka, kt�ry chcia� zabi� i zje�� moje koci�. Mirmi� warcza� (!) jeszcze kilka minut, po czym zasn�� ze z�o�ci. Ale tamten przywl�k� swoje agresywne futro po raz drugi i wywabi� Mirmi�a gdy zasn�am. A zbudzi� mnie kolejny warkot i szelest rozbujanego najwy�szego �wierku w okolicy.

�rodek nocy, na ogromnym �wierku �lepka nagle znowu s�odkiego Mirmi�a, kt�ry zacz�� pop�akiwa� o pomoc, ja pod spodem w nocnej koszulce, boso, i kici, kici, chod� tu… Po godzinie takiej rozmowy (kici kici-miaaau…) i odnalezieniu najd�u�szej drabiny �wiata, po wspinaczce na drzewo, po�amaniu ga��zi i podrapaniu si� o ostre s�ki, po kilku przekle�stwach i wzywaniu Boga na daremne, okaza�o si�, �e kot zaczepi� si� mi�dzy g�stwin� i ka�de ruszenie go wywo�uje kwik b�lu. Ta �wiadomo�� o�wieci�a mnie na wysoko�ci drugiego pi�tra, na �wierku, gdy jedn� nog� opiera�am si� na w�t�ym s�ku, a drug� na wierze w siebie. Co tam si� dzia�o… Wreszcie uda�o si� jako� go wypl�ta�, reszt� zawdzi�czam inteligencji Mirmi�a. (…jak to by�o? ,,Kto z kim przestaje...’’) Bo jak trusia usiad� mi na ramieniu i bez wpijania si� pazurami przeczeka� moje �mudne schodzenie. Do rana tkwi� przytulony do mnie, cicho i bez tej s�odkiej ciekawo�ci �wiata za oknem…

Po naszym powrocie weterynarz wyci�gn�� z niego ogromniastego kleszcza (jakby Mirmi� ma�o mia� wrog�w, tylko dlatego, �e by� szcz�liwym kotkiem) i stwierdzi� zwichni�cie staw�w tylnych �ap. To to �ci�ganie z drzewa. Wyli�e si� z tego. No pewnie, �e si� wyli�e, ale wiecie, co najbardziej mnie cieszy? �e nabra� troch� ostro�no�ci, ale nie straci� tej swoje zwariowanej mi�o�ci do �wiata, wariat.
I tego nam wszystkim �ycz�.

Nerwowe �ykanie pszczo�y
Nocne �ycie. (Wed�ug Mirmi�a)
+ poprzednie
Radio Muzyka Fakty Podr�e Codziennik Felietony Listy Galeria
Copyright © 2004 - 2007 Gosia Ko�cielniak & INTERIA.PL S.A. Wszystkie prawa zastrze�one.