![]() |
![]() |
Bujany hotelBenzyny by�o ju� naprawd� ma�o. Jeszcze nie rozpacza�am, ale powoli dr�twia�a mi sk�ra g�owy na my�l o tym, jak staj� bezsilnie w �rodku tego przekl�tego pustkowia z zaro�ni�tymi torami po prawej i ponurym �a�cuchem g�r po lewej stronie. Nagle, jak wy�niona oaza, w ciemno�ci zamigota�o �wiate�ko i zacz�o rosn��. Dom okaza� si� hotelem kategorii niez�ej, z du�ymi oknami i zach�caj�cym dymkiem snuj�cym si� z komina. „Komin!” - pomy�la�am odkrywczo - „Ju� sto lat nie widzia�am norrrrrrmalnego komina, z norrrrrmalnym dymem. Super!” W �rodku przestronne korytarze, zaciszne k�ty, kwiaty, fotele ukryte w p�cieniu dyskretnych lamp, obrazy gustowne i nie przesadnie na pokaz. Atmosfera - domowa. - Rewelacja - powiedzia�am g�o�no, ale do siebie, r�wnocze�nie staraj�c si� naci�gn�� lu�ny pasek buta na pi�t�. Skacz�c na jednej nodze obr�ci�am si� zapatrzona w oryginalne zas�ony i... stan�am twarz� w twarz z portierem. Po wymianie zupe�nie zwyk�ych formalno�ci wzi�am klucz i znalaz�am sw�j pok�j. W pokoju na stole sta�a kolacja. Usiad�am do niej od razu nie zdejmuj�c nawet z ramienia torby. Kiedy si�gn�am po jedzenie - chleb przysun�� si� do mnie... Tak, zwyczajnie przesun�� si� w moim kierunku! Najpierw z w�a�ciw� sobie rezerw� i poczuciem humoru rozejrza�am si� wok�, a dopiero potem zd�bia�am: wszystko miarowo i delikatnie si� przesuwa�o tam i z powrotem. Fotel kiwa� si� powoli do przodu i do ty�u. ��ko z wyczuciem - na boki. Jak ko�yska. Us�ysza�am ciche skrzypienie drewna i trzeszczenie, jakby statek ko�ysa� si� na morzu. Uwielbiam statki na morzu, ale bez przesady! Podbieg�am do okna, aby ujrze� przepi�kny d�b sk�pany w zmierzchu... lekko ko�ysz�cy si� na boki. Horyzont zdecydowanie nie sta� w miejscu. Ten cholerny hotel si� ko�ysa�!! Zbieg�am na d� z kurczowo �ciskan� kromk� chleba w r�ce i omal nie wpad�am na przystojnego portiera. W ostatnim zrywie niedowiarstwa run�am do drzwi wyj�ciowych, �eby przekona� si� o co chodzi. Budynek i kilka drzew by�y ustawione na wielkich p�ozach, jak ko� na biegunach i spokojnie si� buja�y. By�o to dyskretne, w kolorze drewna i zlewa�o si� z ro�linno�ci�, dlatego �atwo by�o nie zauwa�y�. P�przytomna ze zm�czenia zjad�am kolacj� z podsuwanym chlebem, posiedzia�am na samobujaj�cym si� fotelu, wreszcie, ws�uchuj�c si� w mi�e trzeszczenie drewna, po�o�y�am si� na ��ku rozkoszuj�c si� usypiaj�cym ko�ysaniem. To by�o wspania�e! „Hmmm...” - pomy�la�am i ucieszy�am si� z tej my�li. Nazajutrz, wypocz�ta i weso�a, zjad�am �niadanie z�o�one z owoc�w i spakowa�am manatki, aby ruszy� w dalsz� drog�. �a�owa�am, �e tak kr�tko mog�am tam zosta�, bo pomys� by� przedni, ale czas goni�, te� nie do ty�u. W portierni ten sam przystojny portier odebra� m�j klucz i u�miechaj�c si�, dyskretnym ruchem podsun�� rachunek. |
|
||||||||||||||||
| Radio • Muzyka • Fakty • Podr�e • Codziennik • Felietony • Listy • Galeria |
| Copyright © 2004 - 2019 Gosia Ko�cielniak & INTERIA.PL S.A. Wszystkie prawa zastrze�one. |