Zapomniane gwiazdy

Obudzi�am si� dzi� w Krakowie. Wczoraj w Warszawie, wi�c to dla mnie informacja do�� istotna. Za oknem wiatr, czyste, zimne niebo i pi�kny krzak bzu. Bia�ego. "Dzie� zwyci�stwa, kwitn� bia�e bzy..." nuci�o mi si� w my�lach. I nagle dotar�o do mnie z ca�� si��, �e wtedy te�, zupe�nie tak samo, kwit�y bzy. Jak gdyby nigdy nic.

Wok� um�czony �wiat, ruiny, ludzie wracaj�cy do niczego, bo nic im tylko zosta�o, a wok� bia�e bzy. Kwit�y sobie rado�nie, wita�y wiosn�, przepycha�y si� przez szpary, przez szaro��, przez�koniec wojny.�

I kto� to wtedy zauwa�y�. I napisa� t� piosenk�.

To takie bezlitosne z jednej strony. Przemijanie i obojetno�� natury na nas, na nasze b��dy, na nasze nieszcz�cia, na brak Nas. A z drugiej strony to przecie� nie oboj�tno��, tylko m�dro�� mo�e, si�a, up�r, �eby prze�y�o to, co najpi�kniejsze.

Wczoraj w strugach deszczu jecha�am ciemn� noc� z Warszawy do Krakowa. Prawie jak co tydzie�. Cudowna symbioza kobiety i samochodu ( niemo�liwe? :).�Lubi� to uczucie zaufania, ja ufam mojej Toyosi, ona wierzy we mnie. Ja my�l� o wyprzedzaniu, ona�wyprzedza. W ciszy nocy przebija�y�my si� przez �wiat samotnie, spokojnie. W radiu przepi�kna rozmowa�o wierze i religiach, o r�nicach mi�dzy nimi i sensie poszukiwania. I nagle deszcz zamar�. Zatrzyma�am si� w �rodku pustki.

Wy��czy�am �wiat�a.

Wy��czy�am silnik.

Ciemno��.

Cisza.

A nad g�ow� czarne niebo ci�kie od milion�w gwiazd. Powietrze tak pachnia�o �wie�o�ci�, intensywnie wdziera�o si� w p�uca. Usiad�am sobie na dachu samochodu. By�a tylko�cisza, gwiazdy, powietrze, ja.�Du�a �wiadomo�� istnienia i spokoju. Zaden samoch�d nie pojawi� si� na horyzoncie. Pi�kna chwila.

Chcia�am ten moment� zapakowa栠w koperty i rozes�ac po wszystkich bliskich i potrzebuj�cych pi�kna.

A wystarczy�o si� zatrzyma�.